Marcelowi, tak samo jak i mnie, bardzo zależało na tym, aby nasza wspólna restauracja cieszyła się dużą popularnością wśród okolicznych mieszkańców i przejezdnych osób. Zainspirowani wycieczką po Węgrzech postanowiliśmy wykorzystać niebywały potencjał i niezwykłą paletę smakową tego rejonu i wprowadzić jej czar i magię do naszego kraju. Marcel był tak rozanielony wizytą na południu Europy, że przywiózł do naszego kraju mnóstwo różnych gadżetów i przypraw kojarzących się bezpośrednio ze wzmiankowanym regionem naszego kontynentu. Nie potrzebowaliśmy dużo czasu, aby otworzyć naszą własną restaurację w Polsce odwołującą się do elementów kulinarnych Węgier. Projekt lokalu gastronomicznego przebiegł bardzo pomyślnie a sama jego aranżacja i wykończenie potrwały zaledwie dwa miesiące. Udało nam się w nim odwołać do tradycyjnych cech lokali gastronomicznych na Węgrzech i wprowadziliśmy ten unikalny klimat do naszego lokalu. Jak widać po licznie przybywających klientach, nasza koncepcja wypaliła.