Elektroniczna ewolucja Johna

0
633

Wiemy już, że na nowym wydawnictwie Johna pojawi się sporo nawiązań do elektronicznego świata „PBX Funicular Intaglio Zone”. Wieści o tym co gitarzysta przygotował na „Outsides” (podobnie jak w zeszłym roku przed premierą Epki „Letur-Lefr”) wywołały wiele kontrowersji i zarzutów ze strony nawet największych fanów byłego gitarzysty Red Hot Chili Peppers. Elektronika nie jest jednak nowością w jego muzyce, o czym pragnę w tym artykule przypomnieć.

Eksperymenty Johna z elektronicznymi efektami pojawiają się już na jego debiutanckiej płycie „Niandra Lades and Usually Just a T-shirt”. Najbardziej słychać to w utworze „Running Away Into You”, w którym Frusciante przepuszcza swój głos przez efekt echa, nadając utworowi jeszcze bardziej psychodelicznego klimatu. Oczywiście daleko temu jeszcze do całych utworów obudowanych syntezatorowymi brzmieniami, jakie znamy z ostatnich dwóch wydawnictw, ale warto podkreślić, że już w 1994 roku takie rozwiązania się pojawiły.

Pierwsze „grzeczne” wydawnictwo Johna, to oczywiście kultowa płyta „To Record Only Water For Ten Days”. Cały materiał z tego krążka można określić jako nowa fala i synth-pop (chociaż jeszcze nie „progressive synth-pop”). Słychać ogromne nawiązania do Depeche Mode i New Order, a Fru tworzy całe kawałki na gitarze, syntezatorach i maszynach perkusyjnych – wszystko nagrywa oczywiście sam. Kilka utworów (jak choćby „Going Inside”) miało nawet potencjał radiowy, wtedy muzyk jeszcze nie interesował się muzyką bardziej abstrakcyjną.

Kolejnych flirtów z elektroniką nie musimy daleko szukać. Jedna z najważniejszych płyt muzyka – „Shadows Collide With People” przynosi nam aż trzy utwory, które zdecydowanie wyróżniają się na tle reszty. „–00Ghost27” oraz „Failure33 Object” to dość abstrakcyjne, syntezatorowe przykłady ambientu, natomiast „23 Go in to End” to przyjemny dla ucha utwór, który spokojnie mógłby znaleźć się na soundtracku do jakiegoś filmu.

Następny przystanek to projekt „6 Albums in 6 Months”. Tak img0747at4naprawdę w każdym (prócz „DC EP”) wydawnictwie z tego okresu Frusciante korzystał z syntezatora w większym lub mniejszym stopniu. Największe jednak wpływy elektroniki słychać na płycie podpisanej przez duet Johna z Joshem Klinghofferem, który później zastąpił go w Red Hot Chili Peppers. Nie można oczywiście stwierdzić, że „A Sphere in the Heart of Silence” jest krążkiem w całości elektronicznym – wśród synthów i pętli perkusyjnych słychać sporo gitar, partie pianina, Josh gra też na prawdziwych bębnach. Nie mniej jednak jest to kolejny dowód na coraz większe zamiłowanie Fru do elektroniki.

Jedna z ulubionych płyt większości fanów Johnny’ego, czyli „The Empyrean” również posiada kilka elektronicznych aspektów. Najbardziej w uszy rzuca się druga, bardziej optymistyczna część numeru „Dark/Light”. Po długiej fortepianowej pieśni okraszonej potężnym głosem artysty, Frusciante zaskakuje nas solidną linią basową, wykorzystaniem chóru i… automatu perkusyjnego. Zaprogramowany beat jest dość przystępny w porównaniu do linii bębnów znanych nam z „Letur-Lefr” i „PBX”, jednak to rozwiązanie szokuje podczas pierwszego przesłuchania, a nieosłuchanym w muzyce Johna daje do zrozumienia, że maestro upodobał sobie wszystkie elektroniczne zabawki.

Wszystkie powyższe przykłady w jasny sposób przekazują, że John od zawsze miał pociąg do elektroniki. Każdy kolejny artystyczny krok postawiony przez gitarzystę udowadniał, że „tradycyjny” sposób nagrywania, który znaliśmy z jego wcześniejszych utworów odchodzi w niepamięć. Ustąpił on nawet komputerowi, do którego Frusciante przekonał się podczas tworzenia swoich nowych kompozycji. „Speed Dealer Moms”, choć jest zespołem, to w całości elektronika. I to taka całkowicie awangardowa, bez żadnych granic.

Jaka będzie nowa płyta? Odniesienia do free jazzu mogą wystraszyć fanów, ale 10-minutowa solówka poprawia ich nastrój. Osobiście wątpię, że John odejdzie kiedykolwiek od elektroniki, ale zastanawiam się do czego zmierzają jego eksperymenty i co czeka na końcu drogi, którą obrał…